11 września rozpoczęliśmy naszą długo wyczekiwaną wycieczkę do Hiszpanii. Ruszyliśmy już o 2’00, żeby po drodze odwiedzić miasto Romea i Julii – przepiękną Veronę ♥️. Po włoskiej nocy, udaliśmy się w kierunku Lazurowego Wybrzeża, żeby zobaczyć Cannes, miasto, gdzie od 1946 r odbywa się międzynarodowy festiwal filmowy. Kolejny etap naszej podróży to Costa Brawa i Lloret de Mar, gdzie spaliśmy i odpoczywaliśmy.

No i wreszcie jest, główny punkt naszej wycieczki- Barcelona. Pierwszego dnia udaliśmy się na wzgórze Montjuïc, gdzie znajduje się Stadion Olimpijski Następnie pojechaliśmy w kierunku Starego Miasta i tam mieliśmy okazję podziwiać Katedrę Świętej Eulalii oraz Plac Kataloński. Kolejnego dnia był rejs do Tossa de Mar, miejsca, które Marc Chagall nazywał błękitnym rajem. Widoki zapierały nam dech w piersi 😍 Niespodzianką, przyjętą z ogromnym entuzjazmem, było Muzeum Salvadora Dali w Figueres. Aż miło było popatrzeć, jak bardzo wszyscy doceniali geniusz słynnego katalońskiego surrealisty.

Do Barcelony udaliśmy się jeszcze raz, żeby podziwiać symbol narodowy Hiszpanii – dzieło mistrza Antoniego Gaudiego nie tylko na zewnątrz – Sagrada Familia. TO trzeba samemu zobaczyć… Żadne słowa nie oddadzą piękna tego miejsca…

Niestety, wszystko co dobre…. Wiemy, wiemy… Pora wracać do domu, do szkoły, do obowiązków… Ale tego co zobaczyliśmy, przeżyliśmy i nauczyliśmy się, nie zabierze nam nikt. Bo tak, to prawda. Podróże kształcą. Rodzina wychowuje, szkoła uczy, a podróże kształcą. Uwrażliwiają ma piękno sztuki, przyrody, uczą szacunku do historii, skłaniają do refleksji… Podróże to okazja do poznania historii sztuki w realu, sprawdzenia znajomości języków obcych w praktyce, umiejętności współpracy w grupie. Kolejna wycieczka za nami…😓

 Z lekcji polskiego między innymi przypomnieliśmy sobie ,, Romero i Julię ” odwiedzając Weronę, z historii sztuki surrealizm w Muzeum Salvadora Dali czy secesję w Barcelonie, podziwiając głównie dzieła mistrza Antoniego Gaudiego, języki obce ćwiczyliśmy w praktyce w Hiszpanii, we Włoszech, Francji czy Austrii, no i oczywiście lekcje wychowania fizycznego – pokonując dziesiątki tysięcy kroków dziennie.

Taką szkołę lubią i doceniają chyba wszyscy😁